Przechodząc przez bramę, przez którą kiedyś wjeżdżali konno rycerze, wkraczamy na wybrukowany zamkowy dziedziniec.
Otacza go drewniany krużganek wzniesiony na murowanych filarach, obiegający pierwsze piętro i łączący cztery skrzydła zamku. Pośrodku wykopano ongiś bardzo głęboką studnię, którą w ciągu wieków kilkukrotnie zasypywano. Obecnie powstaje projekt jej odtworzenia.
Spoglądając ponad krużganki, zauważymy na murach relikty renesansowej dekoracji – tzw. sgraffitów. Były to dwubarwne motywy przedstawiające postaci mitologiczne wykonane tynkiem na murach. Podobnie, tyle że za pomocą aż czterech kolorów tynku, zdobione były zewnętrzne mury – zamkowe elewacje i attyki. Możemy sobie wyobrazić, jak pięknie mogła wyglądać w XVII w. przyozdobiona według ówczesnej mody rezydencja.
Z dziedzińca sklepionymi zejściami, które nazywano gęsimi szyjami, możemy zejść do ogromnych zamkowych piwnic. Służyły one dawniej jako spiżarnie.
Wystarczy się rozejrzeć, aby stwierdzić, że do dziś zachowano całkowicie gotycki charakter tych pomieszczeń. Mamy tu okazję zobaczyć surowe mury, ceglane posadzki i piękne sklepienia krzyżowo-żebrowe.
W jednej z gotyckich sal na parterze mieści się muzeum etnograficzne.
Mieszczą się w nim eksponaty będące świadectwami kultury materialnej mieszkańców okolicznych miejscowości.
Pewne wyobrażenie, jak mogło wyglądać codzienne życie w średniowiecznym zamku daje nam komora paleniskowa znajdująca się w niewielkim pomieszczeniu na parterze.
Była ona częścią ówczesnego systemu ogrzewania. Nawet dziś na jej ścianach dostrzeżemy ślady podtrzymywanego tu ognia, który nagrzewał powietrze docierające specjalnymi kanałami i otworami do sal. W ten sposób ogrzewano tzw. kapitularz i prawdopodobnie również infirmerię.
W jednej z sal na parterze, gdzie znajdowały się pomieszczenia gospodarcze, możemy dostrzec na stropie żelazne haki. Według ustnego przekazu to ponure świadectwo dawnego przeznaczenia tych pomieszczeń, które w razie potrzeby podobno służyły Krzyżakom jako izby tortur. Rzekomo jeszcze przed drugą wojną światową znajdowała się tu misa ze szczeliną używana do straszliwej tortury za pomocą kropli wody, która poddanego jej nieszczęśnika mogła doprowadzić nawet do utraty zmysłów. Tak głosi miejscowa legenda.
Z dziedzińca na pierwsze piętro i wyżej – do części hotelowej zamku – wchodzimy przez zbudowaną w XVII w. obszerną klatkę schodową tzw. końskimi schodami.
Podobne schody znajdowały się w niejednym średniowiecznym zamku, a swoją nazwę zawdzięczają temu, że rycerze podobno wjeżdżali po nich konno aż do samych komnat. Czynili tak z dwóch powodów. Jako że pełna zbroja wraz z orężem ważyła kilkadziesiąt kilogramów, rycerz nie był w stanie sam dosiąść czy zsiąść z rumaka. Pomagała mu w tym służba, przystosowane dla konia i jeźdźca schody oraz solidne łańcuchowe konstrukcje zamocowane pod sufitem/sklepieniem i pełniące funkcje dźwigu. Poza tym wjeżdżający w pełnym rynsztunku bezpośrednio do zamkowych komnat waleczny mąż mógł być pewien, że wywrze na damach odpowiednie wrażenie. Być może ten drugi powód i magnacka fantazja jednego z polskich starostów sprawiły, że w XVII wieku, kiedy to zbroje stały się już lżejsze, wybudowano podobne schody w golubskim zamku.
Wchodzący po końskich schodach goście powinni zapytać przewodnika o związaną z nimi legendę i może na wszelki wypadek posłuchać zawartego w legendzie ostrzeżenia.
W podziemiach narożnika północno - wschodniego, który kiedyś w krzyżackiej twierdzy był podstawą tzw. wysokiej wieży, znajdował się loch głodowy.
Zbudowany na planie koła z polnych kamieni. Wbrew swej nazwie, loch nie miał być miejscem śmierci głodowej przetrzymywanych tam ludzi, ale więzieniem dla jeńców czekających na wykupienie przez rodzinę. Dlatego zaopatrzono go w podstawowe “wygody” – latrynę i wentylację.
Dziś możemy do niego zajrzeć dzięki okrągłemu otworowi, przez który spuszczano na dół więźniów i dostarczano im żywność. Co ciekawe – spoglądając w dół, zauważymy monety wrzucane tam przez turystów.
Gdy znajdziemy się na krużganku, skorzystajmy z okazji, aby choć na sekundę wejść do jednego z niewielkich pomieszczeń ukrytych w murze przy kaplicy – to cele pokutnicze.
Zamykani w nich byli grzeszni bracia zakonni, którzy w odosobnieniu, spędzając czas na rozmyślaniach i modlitwie, mogli odpokutować swe przewinienia. Aby pomóc grzesznikom kierować myśli ku Bogu i nie pozbawiać ich możliwości uczestniczenia w nabożeństwach, pozostawiono w każdej celi otwór z widokiem na ołtarz w zamkowej kaplicy.
Jak głosi legenda – każdy, kto ma coś na sumieniu, powinien wejść na chwilę do środka, a odpuszczone zostaną mu jego grzechy.
Niegdyś sypialnia braci rycerzy.
W dormitorium mieści się dziś instalacja wystawy archeologicznej TAJEMNICE GÓRY ŚWIĘTEGO WAWRZYŃCA. Wystawa ta prezentuje wyniki badań archeologicznych prowadzonych w miejscowości Kałdus koło Chełmna, gdzie w okresie wczesnego średniowiecza mieściło się grodzisko z osadą, jedno z najważniejszych centrów administracyjno-handlowych powstającej państwowości polskiej.
Na ekspozycji zobaczyć można przedmioty sprzed tysiąca lat.
Na pierwszym piętrze wschodniego skrzydła Zamku mieści się refektarz, gdzie ongiś bracia zakonni jadali posiłki, a także wyprawiali uczty.
Wchodząc do tej sali, zauważymy nietypowe dla stylu gotyckiego okna i strop belkowy. Kształt okien zmienił się, gdy pod koniec XVI wieku przebudowywano Zamek zgodnie z duchem nowej epoki – renesansem. Jednakże nie przebudowano wówczas sklepienia krzyżowego, które w refektarzu zachowało swój pierwotny kształt aż do 1842 r., kiedy to z powodu huraganu zawaliła się wschodnia attyka, niszcząc sklepienia aż do samych piwnic. Odbudowa refektarza w dawnym kształcie – z krzyżowym sklepieniem okazała się niemożliwa ze względu na niebezpieczeństwo osunięcia się wzgórza od strony wschodniej. Dlatego sala ta, podobnie jak reszta pomieszczeń znajdujących się na parterze i pierwszym piętrze wschodniego i północnego skrzydła, przykryta została stropem belkowym.
Obecnie w refektarzu możemy obejrzeć wystawę kopii dawnej broni artyleryjskiej, wkrótce zobaczymy tam również okazy broni średniowiecznej.
Przed wejściem do kaplicy od strony krużganka znajduje się głęboka wnęka z ostrołukowym portalem. Tam dostrzec możemy ocalałe fragmenty rzeźb zdobiących niegdyś portal.
Oglądając kaplicę warto pamiętać, że pozostała ona jedyną salą na pierwszym piętrze, której w trakcie adaptacji krzyżackiej warowni na siedzibę polskich starostów nie pozbawiono pierwotnego gotyckiego charakteru. Dlatego możemy w niej podziwiać tak typowe dla gotyku monumentalne rozwiązania architektoniczne – wysokie ostrołukowe okna z maswerkami i wznoszące się aż na wysokości drugiego piętra trójprzęsłowe sklepienie gwiaździste.
Oczywiście ściany kaplicy musiały być pięknie zdobione. Jej mury przyozdobiono polichromiami, jednakże do naszych czasów zachowały się jedynie fragmenty XIV wiecznych malowideł na ścianie wschodniej.
Tuż obok kaplicy znajduje się mniejsze pomieszczenie uznawane za infirmerię, czyli salę szpitalną.
Tu opieką medyczną otaczano braci zakonnych, a w późniejszej epoce tu praktykowała ziołolecznictwo Anna Wazówna. Sala została przebudowana w dobie renesansu, kiedy obronny zamek zamieniano na wygodną rezydencję, więc zamiast średniowiecznych małych okienek i gotyckiego sklepienia zobaczymy szerokie prostokątne okna i prosty belkowy strop. Z czasów krzyżackich pozostały trzy wąskie otwory w ścianie pozwalające chorym słuchać nabożeństw odprawianych w kaplicy.
Z infirmerii przechodzimy do przestronnej komnaty. Najnowsze badania wskazują, że pomieszczenie to było w istocie miejscem spotkań braci zakonnych w trakcie wypełniania codziennych obowiązków. Tu też podejmowano najważniejsze decyzje. Sami zakonnicy nie nazywali tejże sali kapitularzem. Nazwa ta powstała w najnowszych czasach.
Zgodnie z planem budowniczych zamku, świetności temu pomieszczeniu dodawały (nieco niższe niż kaplicy) duże ostrołukowe okna, a przykrywało je sklepienie krzyżowo-żebrowe. Jak to wyglądało pierwotnie, możemy sobie wyobrazić dzięki zachowanym śladom obrzeży gotyckich okien i drzwi, bowiem obecny wygląd sali jest rezultatem przebudowy przeprowadzonej w XVII w.
Z okresu średniowiecza pochodzą jeszcze otwory w posadzce pomieszczenia, które stanowiły część ówczesnego systemu ogrzewania, doprowadzając tu gorące powietrze.
Przebywając w tej komnacie, przypatrzmy się baczniej portretowi najsłynniejszej golubskiej starościny, mamy oto bowiem okazję poznać jeszcze jedną tajemnicę Zamku, a mianowicie (posiadające również średniowieczny rodowód) ukryte w murze sekretne przejście. Zasłonięte ongiś jakimś obrazem umożliwiało ono wtajemniczonym podsłuchiwanie obrad konwentu. Podobnych wąskich, ukrytych w murze przejść było na zamku znacznie więcej.
Nieprzypadkowo przejście to ukryte jest dziś za portretem Anny Wazówny, ponieważ dawny kapitularz służył jej swego czasu za sypialnię. Łóżko królewny stało w rogu komnaty, w głębokiej wnęce ozdobionej dwubarwnym ornamentem.
Starając się dojrzeć, to co przedstawiały umieszczone w podłuczu wnęki malowidła, możemy jednocześnie wypróbować szczególną moc przypisywaną temu miejscu, gdyż – jak głosi tradycja – wystarczy wejść do niszy i pomyśleć życzenie, a z pewnością spełni się ono jak najszybciej.
Zakup bilet na zwiedzanie Zamku oraz voucher pobytowy.
Zamek Golubski - Oddział PTTK im. Zygmunta Kwiatkowskiego, 87-400 Golub-Dobrzyń, ul. PTTK 13
NIP 878-000-41-81
Nr konta bankowego: Santander Bank Polska 92 1090 1896 0000 0001 3580 3636
Kontakt i rezerwacje:
Tel. 56 683 24 55, 56 683 24 66
Tel. kom. 609 388 510, e-mail: zamek@zamekgolub.pl
Realizacja: MW strony internetowe.